To było moje pierwsze i ostatnie doświadczenie z Voice of ink. Skontaktowałam się 26 maja tego roku z pytaniem o poprawkę obecnego tatuażu lub jego cover (jeśli okazałoby się, że poprawka niewiele wniesie). Wysłałam zdjęcia wzoru, napisałam, czego bym oczekiwała, podesłałam wymiary. Po krótkiej konsultacji zostałam poinformowana o kwocie i możliwym terminie na listopad, na który ostatecznie się zapisałam (co skutkowało koniecznością wzięcia wolnego dnia w pracy). Miałam jedynie wątpliwość odnośnie tego, czy mój tatuaż nie jest za ciemny i poprosiłam o konsultację w studio. Zostałam zapisana, po czym zaczął się koronawirus i konsultację odwołano-zupełnie zrozumiałe. Kolejnej konsultacji (w lipcu) już mi odmówiono, bo, cytuję: ''Nie trzeba konsultacji bo ona i tak musi zrobić po swojemu''. Cóż, chciałam dać artystce wolną rękę, ale mieć jakiekolwiek rozeznanie na temat tego, co znajdzie się na moim ramieniu, stąd też by nie robić dodatkowych problemów zrobiłam szczegółową prezentację, pokazującą jeszcze raz obecny tatuaż, a także przykłady tatuaży artystki z wyszczególnionymi informacjami co mi się w nich podoba, a co nie do końca mi leży. Do tego kilka informacji o ogólnych motywach, jakie mogłyby się tam znaleźć (jak na przykład strzały, wiktoriańska latarnia, pajęczyny) i te, których chcę unikać (na przykład róże i kobiece ornamenty). Projekt-pełna dowolność. Zapytałam jednak, czy byłaby możliwość podesłania projektu, na przykład, w październiku, by nie tracić czasu na ewentualne poprawki-nie znam tempa pracy artystki, a nie mogłam sobie pozwolić na wzięcie dwóch dni wolnego w pracy i zależało mi na tym, by przyjechać do studia i w miarę możliwości zacząć pracę jak najszybciej. Na uwagę zasługuje też fakt, że tatuaż miał pokrywać połowę ręki-więc do najtańszych nie należał. Jednak zaczęły się wiadomości typu ''projektu nie będzie, bo ona musi zrobić freehand w tym miejscu'', choć zupełnie nie o tym była mowa (nawiasem mówiąc, rozmowa ma miejsce już pod koniec SIERPNIA, bo jestem zbywana i nie mam podanych ŻADNYCH konkretów). Potem, że potrzebna jest konsultacja (której mi przecież odmówiono); Że się nie zrozumieliśmy, że nie widzieli mojej ''prezentacji'' (wyglądało to tak, jakby pisały ze mną 2 lub 3 osoby, co pewnie miało miejsce, bo jedna mnie zlewała i była dość nieprzyjemna, druga próbowała dojść do porozumienia). Po konsultacji, która ostatecznie się odbyła, uzgodniłyśmy z artystką, że 20 września mam się przypomnieć i dostanę zarys projektu. 20 września dostałam informację, że mam przypomnieć się 24-go, a 24-go, że 25-go wszystko będzie gotowe. I wiecie co? 25-go słyszę, że artystka jednak się tego nie podejmie. Polecam serdecznie.