Napiszę w ten sposób - zdałem egzamin ale zdecydowanie nie dlatego, że szkoliłem się w tym ośrodku. Z 20 godzin praktycznych 15 godzin spędzonych na placu, bo Pan Cieślak non stop urządza spędy w swojej kontenerowej kanciapie z kolegami a kursant jeździ samopas po placu utrwalając swoje błędy (bo w końcu jest kursantem, który nie zna pewnych zasad), co potem rzutuje na zdawalności egzaminu. Całe szczęście na dodatkowe godziny poszedłem do innej nauki jazdy, w której instruktor przez zaledwie 2 godziny wyprowadził mnie na dobrą drogę i to dzięki niemu zdałem egzamin. Niech nikt się nie łudzi, że będzie tutaj dobrze przygotowany do egzaminu, czy do jeżdżenia na motocyklu. Pan Cieślak jedynie pojedzie z Wami na miasto, kiedy będzie miał do załatwienia jakąś sprawę, a z tego co już zdążyłem zasłyszeć to bierze swoich kursantów po różnych sklepach obwozi i sprzedawcom głośno zaznacza, że to jego kursant, a do kursanta mówi, żeby poszedł się rozejrzał, może coś kupi (jakby robił sobie podwaliny pod przyszłe ewentualne zniżki, bo wielce przyprowadza potencjalnego klienta). Żeby nie było - ze mną też tak było. Generalnie akurat od osób, z którymi rozmawiałem, słyszałem, że u Cieślaka jest ok, ale być może człowiek się już wypalił i trochę mu się po prostu nie chce, a pracować trzeba. Niestety, bycie instruktorem powinno polegać na pasji, którą sprzedaje swoim kursantom a tutaj tej pasji nieco brakowało.